Szanowna dyrekcjo, drogie grono pedagogiczne, koleżanki i koledzy. Tydzień temu zaskoczyła mnie wiadomość, że w tym roku szkolnym tytuł primus inter pares został przyznany właśnie mi, a jeszcze bardziej zaskoczyła mnie informacja, że będę musiał z tej okazji wygłosić przemówienie. Dlatego właśnie dziś znalazłem się w tym miejscu.
W mojej rodzinie zawsze żartujemy, że w dzieciństwie moją pierwszą zabawką był globus, a ulubioną książką atlas geograficzny. Język angielski również towarzyszył mi od najmłodszych lat, na zajęcia uczęszczałem już w przedszkolu. W sumie nic więc dziwnego, że te dwa przedmioty stały się moimi ulubionymi.
Miałem to szczęście, że na swojej drodze w szkole podstawowej spotkałem nauczycieli, którzy mnie wspierali w pogłębianiu wiedzy i takim właśnie sposobem do liceum startowałem z tytułem laureata dwóch wojewódzkich olimpiad przedmiotowych: z angielskiego i z geografii.
Mimo, że tarnogórskie szkoły średnie stały przede mną otworem, chcąc kontynuować rodzinne tradycje, wybrałem Sempę, choć z domu miałem bliżej do Staszica. Przyznam się, że nawet nie złożyłem swoich dokumentów do żadnej innej szkoły i patrząc wstecz na te cztery lata, ani trochę nie żałuję swojej decyzji.
Początek nauki w liceum przypadł na czas pandemii, więc nie było to na pewno dla nikogo z nas łatwe. Zamiast poznawać się i integrować, byliśmy dla siebie tylko nazwiskami na ekranie monitora. Na szczęście trudny czas minął, a ja mogłem wyznaczać sobie kolejne wyzwania. Pojawiła się w mojej głowie myśl, że fajnie byłoby opuścić liceum z podobnymi osiągnięciami jak miało to miejsce w podstawówce.
Jednak kiedy pierwszy raz podchodziłem do szkolnego etapu olimpiady z języka angielskiego w liceum, a mój wynik wyniósł około 20%, i kiedy zdecydowałem się wziąć udział w olimpiadzie geograficznej, ale I etap polegał na napisaniu pracy na kilkadziesiąt stron, zdałem sobie sprawę z tego, że to nie jest już ten sam poziom, co w szkole podstawowej. Jeżeli naprawdę chciałem zdobyć olimpijskie tytuły w liceum, czekało mnie bardzo dużo pracy.
W następnym roku Pani Profesor Małgorzacie Dworzyńskiej udało się przekonać mnie, żebym napisał pracę konkursową, w kolejnym podejściu do olimpiady z angielskiego wynik czterdziestu kilku procent już prawie zapewnił mi awans do drugiego etapu. W przypadku geografii z etapu okręgowego udało mi się awansować do finału – nie bez turbulencji, bo na dwa tygodnie przed zawodami trafiłem do szpitala z zapaleniem wyrostka, więc mój udział do końca stał pod znakiem zapytania. Po operacji wbrew zaleceniom lekarza pojechałem na olimpiadę, gdzie zająłem zaszczytne 63. miejsce. Musiałem zadowolić się tytułem finalisty i choć zapewniłem sobie zwolnienie z matury, czułem pewien niedosyt, bo wiedziałem, że jeszcze lepsze tytuły i wyniki mam już w zasięgu ręki.
W międzyczasie przewinęły się jeszcze inne konkursy: Fox, Geo-Planeta, czy też Dyktando Niepodległościowe, w którym udało mi się nawet zająć 2. miejsce w województwie.
W klasie czwartej musiałem zrównoważyć przygotowanie do olimpiad przedmiotowych z nauką do egzaminów maturalnych. Tym razem nareszcie udało mi się dostać do drugiego etapu olimpiady z angielskiego, choć wiązało się to z koniecznością przeczytania kilku tomów anglojęzycznej literatury, a więc jeszcze większym nakładem pracy. Dotarłem aż do finału, i w Poznaniu, ku mojemu zaskoczeniu, wywalczyłem tytuł laureata 48. Olimpiady Języka Angielskiego.
Miesiąc później w Łodzi wziąłem udział w finałowym etapie jubileuszowej 50. Olimpiady Geograficznej. Awansowałem na 10. miejsce spośród wszystkich uczestników, które nie tylko zapewniło mi tytuł laureata olimpiady, ale również możliwość udziału w obozie kwalifikacyjnym do Międzynarodowej Olimpiady Geograficznej. I w ten sposób udało mi się zrealizować mój plan – po raz drugi opuszczam szkołę będąc podwójnym laureatem.
Chciałbym z tego miejsca podziękować osobom, które dołożyły cegiełkę do tego sukcesu. Przede wszystkim chciałbym podziękować pani Dworzyńskiej, która wierzyła we mnie bardziej, niż ja sam w siebie. Zawsze z niezachwianą pewnością przekonywała mnie, że dam sobie radę, że osiągnę swój cel. Poświęcała swój czas, aby pomóc mi w przygotowaniu i z niecierpliwością wyczekiwała wieści o wynikach. Z takim wsparciem rzeczy niemożliwe stają się możliwe.
Nie mogła nam się trafić lepsza wychowawczyni. Pani Dworzyńska sprawiła, że w naszej klasie relacje oparte są na wzajemnym szacunku i zaufaniu, a atmosfera jest najlepsza na świecie. To dla nas zaszczyt, że spotkaliśmy na swej drodze taką osobę.
Chciałbym podziękować również pani Profesor Aleksandrze Dydak, która przy okazji konkursów z angielskiego zawsze oferowała mi pomoc i równie ważne wsparcie mentalne. Było mi niezmiernie miło, kiedy przyjechała do Poznania, poświęcając swój wolny weekend po to, żeby osobiście wesprzeć mnie podczas finałowego etapu olimpiady.
Chciałbym także podziękować wszystkim nauczycielom, którzy uczyli moją klasę przez te cztery lata, pomagając nam wybrać ścieżki, którymi będziemy podążać w dorosłym życiu,
Równie gorąco pragnę podziękować dyrekcji za stworzenie w naszej szkole przestrzeni, w której młodzi ludzie mogą rozwijać swoją wiedzę i umiejętności, swoje pasje i zainteresowania, a także rozwijać się jako osoby, oraz za to, że pomimo natłoku obowiązków znajdują czas dla uczniów.
Na zakończenie chciałbym zwrócić się do moich rówieśników. Już za 11 dni zobaczymy się ponownie i wszyscy elegancko ubrani rozpoczniemy najważniejsze egzaminy w naszym życiu. A gdy po kilku tygodniach, mam nadzieję, że wszyscy odetchniemy już z ulgą, czekać nas będą wakacje dłuższe niż wszystkie dotychczasowe. Każdy z nas pójdzie swoją obraną ścieżką, ale wspomnienia tych wspólnych lat w Sempie pozostaną z nami na zawsze!
Dziękuję bardzo!
Patryk Bohn